wtorek, 4 czerwca 2013

...to także ulubione miejsce na przyjmowanie przyjaciółek i gości.

Tak jakoś dziwnie składa się, ze w mojej kuchni i w kuchni mojej córki najbardziej smakuje kawa, ciasto i inne smakołyki.
Najlepiej się gada i zwierza z kłopotów.
I tak jest od zawsze w mojej dorosłości.
Gdy żyła jeszcze teściowa, to wszystkie jej dzieci ze swoimi dziećmi przebywałi właśnie w kuchni. A kuchnia ma 6 m kw. Często nie mialam możliwości zrobienia obiadu i lawirowałam pomiędzy wyciągnietymi nogami. I jakoś udawalo się. A jak mialam zły nastrój i wkurzalo mnie to, to ubierałam dzieci i wychodziłam zjeść coś w barach. Były wówczas tanie bary mleczne.
A o tym tak sobie przypomniałam, bo właśnie córka przyjmuje w swojej kuchni koleżankę. I piją kawkę i jedzą szarlotkę. A ja im zazdroszczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz